wtorek, 4 grudnia 2012

Wyścig...

                      Silne, napięte mięśnie ud wyrzucały łapy do przodu, raz jedną, raz drugą... do przodu, do przodu... Równy oddech Rattusa, równy krok  biegu zdradzał niezwykłą pewność siebie i doskonałe przygotowanie. Wystartował jednocześnie z hukiem wystrzału , co było najważniejsze, dawało przewagę nad wszystkimi uczestnikami.
        Teraz tylko utrzymać dystans. Pomocny w tym był ogon, również odpowiednio wytrenowany. Niejeden odpadł z wyścigu po smagnięciu ogonem jak batem. Zakrwawiony , wąsaty pysk lądował poza torem, w trawie. Czasem trafiony skonał w konwulsjach, dławiąc się własną krwią. Drugi wiedział, na jaką odległość może się zbliżyć, żeby nie poczuć siły ogona. Biegł czujny , uważny na każdy ruch Rattusa, wypatrując okazji na przeskoczenie martwego pola. Drugi w wyścigu przyjął strategię wyczekiwania. Pozwalał wyprzedzać się zapaleńcom z wielką wiarą w wygraną,  lecz bez doświadczenia. Właśnie minął Drugiego Piąty. Młody okaz o pięknej linii ogona, wysunął pysk mocno przed siebie, wąsy złożyły się wzdłuż pyska, grzbiet falował . Pędził, doganiając Rattusa. Bliżej i bliżej... i przekroczył beztrosko nieprzekraczalny, zabójczy dystans. Piąty sądził ,w swej naiwności, że wyścig wygra szybszy. Krótką chwilę jeszcze w szalonym radosnym pędzie zbliżał się do Pierwszego, który nagle,  całą siłą mięśni smagnął ogonem, tnąc powietrze za sobą i ślepia Piątego. Na  krótką chwilę zboczył z toru, zachwiał się. Piąty, trafiony ogonem w pysk, wyrzucony w pędzie wysoko , spadł na bandę  w przedziwnym salto mortale . Krew , pulsując, zalewała ślepia, zdławiła pisk bólu i rozpaczy. Nikt nie zatrzymywał się. Przerażeni uczestnicy wyścigu z pokorą utrzymywali tempo, które pozwoli przeżyć ten wyścig. Mniejsza o zwycięstwo... cena wysoka. 
       Ale właściwą Nagrodę znał Pierwszy. Perfekcyjnie przygotował się do swojego ostatniego wyścigu. Zwycięzca zasiada na Trybunie w Loży Obserwatorów... 
   ...alegoria...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz